Nie wyobrażam sobie innego sposobu wyrażania siebie. Będąc nieodkrytą emocjonalnie dla innych, tylko w tańcu mogę pokazać swoje emocje.
Czasem bywam melancholijna i moje ruchy są niczym woda z wolna przelewająca się w strumieniu. Trwam w chwili zaprojektowanej przez mojego tanguero, poddając się mimowolnie.
Czasem jestem ekstrawertyczna i roześmiana. Milonga w duszy gra. Jestem swobodna i lekka niczym pierwszy wiatr na wiosennej łące. Chwilo trwaj!
Przeistaczam się z wolna w dystynkcję i elegancję. Swoje emocje oddaję ciałem w każdej nucie. Wypełniam je w całości. Tylko tak jestem sobą. Tango, to ja. Ja, to tango.
Czy to może być smutne?…