http://www.youtube.com/watch?v=ew0omCRYmVE
Bliskość. Nie jest łatwo ją nawiązać z nowym partnerem.
Ma się wrażenie, że przekracza się granicę, za którą nie wiadomo, co się znajduje. Może po części jest to pociągające. Każda osoba nosi w sobie inną historię. Inną dawkę emocji. Każda tanda staje się więc podróżą w nieznane. Czasem ma się ochotę zaryzykować i mimo strachu „iść w tango”. Jednak na twarzy widać tę dozę nieśmiałości.
Partnerzy są różni. Niektórzy z pewnością podchodzą do partnerki i łamią od razu mur, mocno przyciskając do piersi. Niektórzy, delikatnie i z rezerwą budują zaufanie w trakcie całej tandy. To niczym poznanie; rozwijające się powoli i będące ciągłym wyczekiwaniem na kolejny krok. Partnerka powinna określić dystans. Jej ciężko przełamać myślowe tabu. Wyzwolić się z jarzma chwilowego zatracenia. Od kultury zależy, jak bardzo jesteśmy tym myśleniem ograniczeni, i jak bardzo przeszkadza nam ono w tańcu. Pewne jest jedno, nie bez kozery wymyślono tandę…
Jak jest ze swoim partnerem? Ktoś może powiedzieć – znane. Dla mnie to właśnie odkrywanie się na nowo. Nie sztuką jest zatańczyć, ale zatańczyć tak, jakby właśnie pierwszy raz się tańczyło. Pierwszy raz dotykało. Spoglądało w oczy. Odkrywało swoją bliskość i tę tajemnicę.To bardzo odświeżające. I nie pozwalające zapomnieć – dlaczego tańczy się właśnie tango!